Przepraszam, notka miała pojawić się wczoraj, ale niestety skończył mi się Internet. Dlatego wybrałam się do biblioteki i blokowałam przez pół godziny komputer walcząc z bloggerem, który za nic nie chciał opublikować nowej notki. W efekcie pisałam ją cztery razy, a każda wersja różniła się trochę od poprzedniej.
Nie przedłużając, informuję, że pakiet internetowy otrzymam dopiero 10 sierpnia i raczej nie ma szans na to, by kolejna część pojawiła się przed tą datą.
Aaa, i tak się zastanawiam i dochodzę do wniosku, że powstaną jeszcze ze dwie części pam..., ech, dziennika milutkiego profesora :)
Ale nie martwcie się, kolejny pamiętnik będzie Dracona. Zamknęłam ankietę, bo na Wybrańca nikt nie głosował. Uratował świat, a nikt go nie kocha :D
Na koniec dodam jeszcze, że DZIENNIK Draco będzie w tematyce dramione :)
Pozdrawiam, em.
___________________________________
DZIEŃ 4
To dziennik, na workowate gacie Merlina!
Pamię...
Ugh, Salazarze. Pomocy!
Dzienniku!
Tak! Magia istnieje! ... No cóż, dziwnie to zabrzmiało.
Tak jeszcze zanim opowiem, czego chciała Blackwood i jak to się skończyło.
A skończyło się inaczej, niż bym mógł sobie wyobrazić.
Albus, podczas śniadania, poinformował uczniów, że mają pisać pamiętnik! Każdy.
Salazarze...
No ja wiem, jest wspaniałym czarodziejem, udał swoją śmierć itepe. Ale taki pomysł?!
Morgano, miej nas w swej opiece!
I wszyscy wydawali się być zadowoleni...
Jedynie Potter przyszedł zaraz po śniadaniu do mojego gabinetu. Załamany poprosił o duchowe wsparcie i szklankę Ognistej.
Jedyny normalny...
No to pocieszyłem go. W końcu coś mu się należy za to, że uspakajał mnie po otrzymaniu MWG od Evelyn.
Powiedziałem, żeby się nie martwił, bo ja też piszę pamięt- DZIENNIK (!)
Dziennik, dziennik, dziennik...
Był zdziwiony, ale uratowało mnie to, że przypomniał sobie o randce z tajemniczą nieznajomą.
Znaczy się dla mnie była to 'tajemnicza nieznajoma', bo Potter doskonale wiedział, kim jest i ie miał zamiaru mi powiedzieć...
No ale tym samym przypomniał mi, że mam się zjawić u Evelyn B. w celu odzyskania albumu ze zdjęciami moimi i Lily.
Kochanej Lilly...
Zasypała mnie gradem pytań. Kto to jest i czemu się na tych zdjęciach uśmiecham.
Jakbym się nigdy nie uśmiechał! No dobra, taka jest prawda, jak się nie uśmiecham.
Odpowiedziałem, że to była przyjaciółka.
I tak czułem. Na Merlina, Lily była przyjaciółką. Kochałem ją, zawszę będę ją kochał, ale jako siostrę.
Stałem tak w bezruchu i spytałem się jej, czy z jej zapasów do eliksirów też znika w zastraszającym tempie żabi skrzek.
Musisz wiedzieć, papierze, że ja dalej tworzę eliksiry. Ba! Jestem w trakcie tworzenia eliksiru na wilkołactwo! I nie chodzi mi tu o eliksir działający podobnie jak wywar tojadowy. Nieee, chodzi mi o coś, co wyleczy z tej przypadłości na zawsze. Remus został moim hipogryfem doświadczalnym. Nawet Tonks się na to zgodziła. Ech, odchodzę od tematu...
Teraz to ona była zaskoczona. Zaczęła na zmianę czerwienić się i blednąć. Jąkając się wypchnęła mnie za drzwi.
I tyle, jeśli chodzi o miłą pogawędkę...
Ale zrozumiałem, że Lily była dla mnie jak siostra.
Salarzarze! Nie wziąłem albumu!
Cholerna Evelyn i jej cholerne humory.
Czasami da się z nią normalnie podyskutować.
To inteligentna bestia, serio.
Tak w temacie bestii, zdałem sobie sprawę, że może...
Nieee, to niedorzeczne!
Chyba... A co jeśli ...?
Będę musiał poczekać z tym do jutra.
A tymczasem odwiedzę wieżę Gryffindoru, żeby wyciągnąć od Potter'a, kim jest jego dziewczyna.
Ale tak ostrożnie, żeby nie spotkać Minerwy i jej matrymonialnych zapędów.
Dobra, kończę, już zaczynam bredzić.
Sev.
______________________
Nie mogłam się powstrzymać i przerwałam. No nic, lecę się schować przed gniewem czytelniczek :D