Obiecałam, że dzisiaj będzie, więc dodaję. Ta historia jest przetłumaczona przeze mnie. Podzieliłam ją na dwie części, bo ogółem historia zajmuje ok. 20 stron w Wordzie. I ostrzegam, że w przyszłości pojawi się dużo miniaturek z Teodorem, ponieważ mam bzika na jego punkcie :)
Na pocieszenie macie mój szkic Bellatrix (zepsułam jej nos, może nie oberwę Cruciatusem)
pozdrawiam, emersonn :]
____________________________________________________________________
Oryginał historii
Tytuł: "Wstając"
Alternatywny tytuł: "Zmieniając świat"
Podsumowanie: "Nie odejdę. Chcę zostać, chcę walczyć.". Jedna osoba może zmienić wszystko. Teodor Nott wie to aż za dobrze. Zbliża się ostateczna bitwa, co jeśli Slytherin postanowił walczyć po stronie Zakonu?
Alternatywny tytuł: "Zmieniając świat"
Podsumowanie: "Nie odejdę. Chcę zostać, chcę walczyć.". Jedna osoba może zmienić wszystko. Teodor Nott wie to aż za dobrze. Zbliża się ostateczna bitwa, co jeśli Slytherin postanowił walczyć po stronie Zakonu?
***
- Dziękuję, panno Parkinson
- powiedziała profesor
McGonagall w ostrym
głosem - opuścisz Wielką Salę razem z panem Filchem . Reszta domu ma podążać za wami.
Teodor David Nott słuchał słów nauczycielki Transmutacji i poczuł się jak spetryfikowany . Mógł stwierdzić, że ostatnie zdanie nie było pytaniem, ani sugestią, tylko rozkazem. Na tę chwilę czekał od lat, a zrujnował ją niewyparzony jęzor Pansy Parkinson! Musiał to zrobić! Miał walczyć!
Koledzy z jego domu wyszli z Wielkiej Sali i udali się do dormitorium. Teo wystąpił z całkowicie innego powodu. Wiedział, że jeśli tylko jeden Ślizgom miał odwagę wstać i zrobić to, co ma zamiar zrobić, zrobią tak samo. Znał trzy inne osoby, które się z nim zgodzą. I to wystarczy dla Teo- czterej dodatkowi czarodzieje mogą dużo zdziałać na wojnie.
Teodor David Nott słuchał słów nauczycielki Transmutacji i poczuł się jak spetryfikowany . Mógł stwierdzić, że ostatnie zdanie nie było pytaniem, ani sugestią, tylko rozkazem. Na tę chwilę czekał od lat, a zrujnował ją niewyparzony jęzor Pansy Parkinson! Musiał to zrobić! Miał walczyć!
Koledzy z jego domu wyszli z Wielkiej Sali i udali się do dormitorium. Teo wystąpił z całkowicie innego powodu. Wiedział, że jeśli tylko jeden Ślizgom miał odwagę wstać i zrobić to, co ma zamiar zrobić, zrobią tak samo. Znał trzy inne osoby, które się z nim zgodzą. I to wystarczy dla Teo- czterej dodatkowi czarodzieje mogą dużo zdziałać na wojnie.
Pozostali uczniowie wpatrywali się w niego, zastanawiając
się, dlaczego nie poszedł do dormitorium. Ślizgoni opuszczając Wielką Salę spostrzegli, że przed ich
stołem został Nott z założonymi rękami i nieodgadnionym wyrazem twarzy. Niektórzy z uczniów odzianych w zielono-srebrne szaty poczuli ciepłe
uczucie zwane nadzieją, że Teodor wysłuchując ich ciche modlitwy zamierza
zrobić to, co od dawna chcieli, kiedy byli zdezorientowani.
- Panie Nott, proszę dołączyć do kolegów z domu - McGonagall rozkazała surowo.
Teodor spojrzał jej w oczy, ściągając jej spojrzenie na własne, lekko brązowe.
- Nie - odpowiedział, brzmiąc jak zwykle, ale w środku drżał z niecierpliwości. Nie dojąc McGonagall przerwać, kontynuował – nie pójdę z resztą mojego domu. Nie mam zamiaru wychodzić. Chcę zostać. Chcę walczyć.
Wielu uczniów prychnęło na to. Jedni ze względu na
to, w jaki sposób odpowiedział profesorce, a inni dla tego, że mimo tego co
powiedział, był przecież Śmierciożercą.
Chodzi o to, że jest Ślizgonem, więc jak mów w ogóle
tak pomyśleć? Że chce walczyć po stronie Światła?! Niedorzeczne.
McGonagall widocznie myślała podobnie, bo zwęziły się
jej źrenice i zacisnęła usta.
- Panie Nott – zaczęła – jeśli masz na myśli walkę
przeciwko nam…
- Co? - Teodor zapytał
zaskoczony - nie chcę walczyć przeciwko
wam – na chwilę przerwał - Chcę walczyć z wami.
Wielka Sala eksplodowała głosami nauczycieli i uczniów. Niektórzy ludzie byli z szoku, niektórzy, ponieważ nie wierzą mu, a inni - głównie Ślizgoni - ponieważ byli wściekli z powodu jego zdrady. Wszyscy już wiedzieli, że ojciec jego był Śmierciożercą, który nie ukrywał, po jakiej stronie stoi, kiedy Czarny Pan pokonał Ministerstwo. Nie mogli uwierzyć, że syn członka Wewnętrznego kręgu stanął po stronie Dobra.
Wielka Sala eksplodowała głosami nauczycieli i uczniów. Niektórzy ludzie byli z szoku, niektórzy, ponieważ nie wierzą mu, a inni - głównie Ślizgoni - ponieważ byli wściekli z powodu jego zdrady. Wszyscy już wiedzieli, że ojciec jego był Śmierciożercą, który nie ukrywał, po jakiej stronie stoi, kiedy Czarny Pan pokonał Ministerstwo. Nie mogli uwierzyć, że syn członka Wewnętrznego kręgu stanął po stronie Dobra.
Kilka osób jednak nie przyłączyło się do gwaru. Harry Potter, Luna Lovegood, Blaise Zabini, Dafne i Astoria Greengrass milczeli wpatrując się w Teodora oceniając jego słowa lub z zadowolonym wyrazem twarzy.
Przez hałas, jedna z tych osób krzyknęła „Cisza!”
Wszyscy odwrócili się, patrząc w zielone oczy chłopaka i ucichli.. Harry Potter kontynuował: - Jesteś Teodor Nott, prawda?- Ślizgom kiwną głową w odpowiedzi - pamiętam cię. Ty i twoi przyjaciele nie obraziliście ludzi przez ich statusu krwi i nie byliście ... nieprzyjemni, jak większość Ślizgonów - zatrzymał się, marszcząc brwi - chcę ci wierzyć, ja ... ale muszę wiedzieć na pewno. I nie mogę sam zadecydować, że do nas dołączysz, tylko, że dołączysz do nas w środku bitwy. Potrzebuję dowodu. Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?
Wszyscy spojrzeli na Teodora, czekając na jego odpowiedź.
- W porządku - skinął głową
- Czy ktoś tu wie co to jest
legilimencja? – w odpowiedzi otrzymał przeczące
kręcenie głowami. Westchnął i usiadł
na ławce stołu Slytherinu
- więc to będzie dość długa historia. Proponuję, żeby ci, którzy
wstali, usiedli ponownie.
Znużeni studenci, pracownicy i większość
Ślizgonów podeszli do ich stołu. Malfoy, Crabbe,
Goyle, Parkison i
inni tylko przewrócili oczami i nadal stali,
patrząc na Teo wyczekująco,
choć Malfoy wyglądał, jakby chciał
niczego więcej niż usiąść przy stole. Dafne i
Astoria siedziały po obu stronach Teodora a Blaise usiadł obok
Dafne, która zmusiła
go, aby powiedział im, o pewnej lekcji opieki
nad magicznymi stworzeniami na piątym
roku.
Teodor odchrząknął i zaczął mówić wszystkim rzeczy, które chciał zachować w tajemnicy na zawsze.
Teodor odchrząknął i zaczął mówić wszystkim rzeczy, które chciał zachować w tajemnicy na zawsze.
- Czy wszyscy,
którzy zajęli się magicznymi
stworzeniami w piątym roku pamiętają lekcję
o
Testralach ? - otrzymał potaknięcia tych, którzy tam byli i zdziwiony wyraz twarzy tych, którzy nie wiedzą, czym były Testrale - Dla tych, którzy nie wiedzą, Testrale są czarnymi podobnymi do konia stworzeniami, które mogą być zobaczone tylko przez tych, którzy widzieli kogoś śmierć – Niektórzy dalej nie wiedzieli, o co mu chodzi - mieliśmy lekcję o nich i tylko niewiele osób może je zobaczyć, do których ja się zaliczam. Wszyscy wiedzą, że mój ojciec jest Śmierciożercą. Cóż, dopóki miałem dziewięć lat, ani ja ani moja matka nie wiedzieliśmy o tym. Trzymał to z daleka od nas, ponieważ był jednym z niewielu, któży uniknęli zamknięcia w Azkabanie po upadku Voldemorta – drgnął - nikt nie podejrzewa go i łatwo było ukryć Mroczny Znak kilkoma zaklęciami maskującymi. Ale pewnego dnia, on zapomniał rzucić zaklęcia maskujące. Moja matka zobaczyła go i była przerażona. Należał do Ravenclawu i jeden z jej najlepszych przyjaciół był mugolskiego pochodzenia, nie mogła znieść Voldemorta i jego poglądów na temat statusu krwi – przerwał na chwilę – On dowiedział się i zaczął krzyczeć o wszystkim. Zaczął o statusie krwi i Śmierciożerctwie, a skończył na jego leczeniu ode… ode mnie - On głos mu się lekko załamał, ale z uporem kontynuował - Mój ojciec nigdy nie … kochał. Nigdy nie bił mnie, ale tak naprawdę nigdy nie dbał o mnie. Moja matka nie była taka i powiedziała mu, że odchodzi i że bierze mnie ze sobą. Wzięła mnie zaczęliśmy wychodzić, ignorując groźby mojego ojca. Myślała, że blefuje, ale ... on nie kłamał – Teodor zacisnął mocno oczy i przełknął łzy - zanim się zorientowałem, co się dzieje, mój ojciec wyciągnął różdżkę i spostrzegłem smugę zielonego światła kierującą się prosto w naszą stronę... – w sali zaległa martwa cisza, każdy słuchał z uwagą, w szoku, że coś takiego przytrafiło się dziewięcioletniemu chłopcu - wtedy upadłem razem z nią na ziemię, uwięziony w jej ramionach i patrzyłem na jej martwe ciało – drgnął lekko kiedy Dafne położyła dłoń na jego ramieniu i pochylił się. Wziął głęboki wdech, usiadł prosto i kontynuował – wykaraskał się z tego. Miał przyjaciół w Ministerstwie i udało mu się uciec bez konsekwencji - Każdy słyszał nienawiść w jego głosie i to było to, co spowodowało, że uwierzyli, że to prawda, że ten horror nie był kłamstwem - dlatego widzę Testrale - zatrzymał się, chcąc wrócić do głównego wątku. Później przyszli i zabrali ciało mojej matki. Byłem przesłuchiwany przez aurorów. Tak bardzo chciałem powiedzieć im prawdę, ale ojciec spojrzał na mnie groźnie – zamrugał – nie powiedziałem im. I to chyba był największy błąd mojego życia. Po wyjściu aurorów, którzy uznali to za wypadek ojciec zwrócił się do mnie. Powiedział, żebym nigdy nie mówił o tym co zaszło w naszym domu, bo jeśli go mnie posłucham to dołączę do swojej matki – podniósł lewą rękę i przejechał po bliźnie na twarzy. Nikt nigdy tak naprawdę mu się nie przyglądał. Teraz byli w szoku, że blizna nie zwróciła ich uwagi. Blizna zaczynała się przy lewej brwi i biegła przez boczną część twarzy, by ukryć się w brązowych włosach. Jeśli wcześniej zdarzyło się, że ktoś dostrzegł bliznę na pytanie o jej powstanie Teo zawsze odpowiadał, że był niezdarnym dzieckiem – rzadko robił mi coś złego, głównie bił mnie wtedy, kiedy ktoś go zdenerwował. Kiedy zostałem przydzielony do Slytherinu miałem dużo lepiej, ponieważ powszechnie wiadomo, że Ślizgoni są bardzo dobrzy w dochowani tajemnicy. Ale gdy Voldemort … – większość zgromadzonych wzdrygnęła się lekko słysząc to imię - … zmartwychwstał znów było źle. Ojciec zawsze, kiedy nie maił powodu, żeby mnie ukarać mówił, że mogę do niego dołączyć. Ale ja nie byłem, nie jestem i nie będę taki jak mój ojciec. Nienawidzę tego co robi i za czym stoi: śmierć, ból, cierpienie i tortury. Nie wiem kto przy zdrowych zmysłach mógłby to lubić. I śmierć-morderstwo mojej matki… To przekonało, żeby nigdy do niego nie dołączyć. Nigdy – spojrzał w oczy Harry’ego i po chwili ciszy powiedział – opowiedziałem o tym wszystkim tylko Daf, Blaise’owi i Asti, kiedy byłem na piątym roku. Powiedziałem im wszystko. Zgadzają się zemną, że to wszystko jest straszne. Ustaliliśmy, że dołączymy do strony Światła tak szybko, jak to możliwe, ale nie było okazji. Teraz to robimy – wstał i spojrzał na Chłopca, Który Przeżył – więc, czy to wystarczający dowód? –zapytał.
Testralach ? - otrzymał potaknięcia tych, którzy tam byli i zdziwiony wyraz twarzy tych, którzy nie wiedzą, czym były Testrale - Dla tych, którzy nie wiedzą, Testrale są czarnymi podobnymi do konia stworzeniami, które mogą być zobaczone tylko przez tych, którzy widzieli kogoś śmierć – Niektórzy dalej nie wiedzieli, o co mu chodzi - mieliśmy lekcję o nich i tylko niewiele osób może je zobaczyć, do których ja się zaliczam. Wszyscy wiedzą, że mój ojciec jest Śmierciożercą. Cóż, dopóki miałem dziewięć lat, ani ja ani moja matka nie wiedzieliśmy o tym. Trzymał to z daleka od nas, ponieważ był jednym z niewielu, któży uniknęli zamknięcia w Azkabanie po upadku Voldemorta – drgnął - nikt nie podejrzewa go i łatwo było ukryć Mroczny Znak kilkoma zaklęciami maskującymi. Ale pewnego dnia, on zapomniał rzucić zaklęcia maskujące. Moja matka zobaczyła go i była przerażona. Należał do Ravenclawu i jeden z jej najlepszych przyjaciół był mugolskiego pochodzenia, nie mogła znieść Voldemorta i jego poglądów na temat statusu krwi – przerwał na chwilę – On dowiedział się i zaczął krzyczeć o wszystkim. Zaczął o statusie krwi i Śmierciożerctwie, a skończył na jego leczeniu ode… ode mnie - On głos mu się lekko załamał, ale z uporem kontynuował - Mój ojciec nigdy nie … kochał. Nigdy nie bił mnie, ale tak naprawdę nigdy nie dbał o mnie. Moja matka nie była taka i powiedziała mu, że odchodzi i że bierze mnie ze sobą. Wzięła mnie zaczęliśmy wychodzić, ignorując groźby mojego ojca. Myślała, że blefuje, ale ... on nie kłamał – Teodor zacisnął mocno oczy i przełknął łzy - zanim się zorientowałem, co się dzieje, mój ojciec wyciągnął różdżkę i spostrzegłem smugę zielonego światła kierującą się prosto w naszą stronę... – w sali zaległa martwa cisza, każdy słuchał z uwagą, w szoku, że coś takiego przytrafiło się dziewięcioletniemu chłopcu - wtedy upadłem razem z nią na ziemię, uwięziony w jej ramionach i patrzyłem na jej martwe ciało – drgnął lekko kiedy Dafne położyła dłoń na jego ramieniu i pochylił się. Wziął głęboki wdech, usiadł prosto i kontynuował – wykaraskał się z tego. Miał przyjaciół w Ministerstwie i udało mu się uciec bez konsekwencji - Każdy słyszał nienawiść w jego głosie i to było to, co spowodowało, że uwierzyli, że to prawda, że ten horror nie był kłamstwem - dlatego widzę Testrale - zatrzymał się, chcąc wrócić do głównego wątku. Później przyszli i zabrali ciało mojej matki. Byłem przesłuchiwany przez aurorów. Tak bardzo chciałem powiedzieć im prawdę, ale ojciec spojrzał na mnie groźnie – zamrugał – nie powiedziałem im. I to chyba był największy błąd mojego życia. Po wyjściu aurorów, którzy uznali to za wypadek ojciec zwrócił się do mnie. Powiedział, żebym nigdy nie mówił o tym co zaszło w naszym domu, bo jeśli go mnie posłucham to dołączę do swojej matki – podniósł lewą rękę i przejechał po bliźnie na twarzy. Nikt nigdy tak naprawdę mu się nie przyglądał. Teraz byli w szoku, że blizna nie zwróciła ich uwagi. Blizna zaczynała się przy lewej brwi i biegła przez boczną część twarzy, by ukryć się w brązowych włosach. Jeśli wcześniej zdarzyło się, że ktoś dostrzegł bliznę na pytanie o jej powstanie Teo zawsze odpowiadał, że był niezdarnym dzieckiem – rzadko robił mi coś złego, głównie bił mnie wtedy, kiedy ktoś go zdenerwował. Kiedy zostałem przydzielony do Slytherinu miałem dużo lepiej, ponieważ powszechnie wiadomo, że Ślizgoni są bardzo dobrzy w dochowani tajemnicy. Ale gdy Voldemort … – większość zgromadzonych wzdrygnęła się lekko słysząc to imię - … zmartwychwstał znów było źle. Ojciec zawsze, kiedy nie maił powodu, żeby mnie ukarać mówił, że mogę do niego dołączyć. Ale ja nie byłem, nie jestem i nie będę taki jak mój ojciec. Nienawidzę tego co robi i za czym stoi: śmierć, ból, cierpienie i tortury. Nie wiem kto przy zdrowych zmysłach mógłby to lubić. I śmierć-morderstwo mojej matki… To przekonało, żeby nigdy do niego nie dołączyć. Nigdy – spojrzał w oczy Harry’ego i po chwili ciszy powiedział – opowiedziałem o tym wszystkim tylko Daf, Blaise’owi i Asti, kiedy byłem na piątym roku. Powiedziałem im wszystko. Zgadzają się zemną, że to wszystko jest straszne. Ustaliliśmy, że dołączymy do strony Światła tak szybko, jak to możliwe, ale nie było okazji. Teraz to robimy – wstał i spojrzał na Chłopca, Który Przeżył – więc, czy to wystarczający dowód? –zapytał.
***
Dziesięć minut później, większość Ślizgonów opuściła Wielką Salę. Teo, Dafne, Astoria i
Blaise siedzieli przy
stole Slytherinu z częścią
uczniów z Ravenclawu. Luna Lovegood podeszła i przytuliła Teodora wkrótce po tym jak Harry kazał im pozostać,
czym zaszokowała Ślizgona. Powoli oddał uścisk i po przezwaniu
dyskutowali o tym, co planują zrobić, jeśli strona Światła wygrał wojnę. Choć właśnie się
spotkali Nott musiał przyznać, że podoba mu się Luna, i to bardzo. Jej dziwne i szalone
zachowanie było jak powiew świeżego
powietrza!
Słuchali przemówienia McGonagall i wiedzieli, że muszą walczyć szybko, ale po prostu chcieli kilka ostatnich kilku minut, aby porozmawiać, aby udawać, że jest normalnie.
Słuchali przemówienia McGonagall i wiedzieli, że muszą walczyć szybko, ale po prostu chcieli kilka ostatnich kilku minut, aby porozmawiać, aby udawać, że jest normalnie.
Plan
był taki: jak tylko usłyszą, że Śmierciożercy weszli do zamku, walczą. Będą starali się pokonać
tylu, ilu będzie się dało i będą bronić wszystkich po stronie Zakonu. Może to nie jest niesamowity plan, ale to coś,
prawda?
Ich rozmowa przesunęła się z tego, co zrobią po wojnie do tego, co robią, aby walczyć, pomysły, jak pokonać Śmierciożerców. Każdy podzielił się swoim pomysłem i dyskutowali na ten temat. Wkrótce przyszła kolej na pomysł Teo.
Ich rozmowa przesunęła się z tego, co zrobią po wojnie do tego, co robią, aby walczyć, pomysły, jak pokonać Śmierciożerców. Każdy podzielił się swoim pomysłem i dyskutowali na ten temat. Wkrótce przyszła kolej na pomysł Teo.
- Wszyscy mają wspaniałe
pomysły, ale ...- powiedział z
wahaniem – to ja będę walczył przeciwko mojemu ojcu, muszę go
zatrzymać. Jest
dobry- zbyt dobre dla każdego z uczniów. Wiem, jak go
pokonać... Znam jego styl. Trenowałem pod jego
okiem, bo myślał, że przyda mi się to dla
kiedy dołączę do Śmierciożerców.
Myślę, że jestem po prostu tak dobry, jak on, jeśli nie lepszy. Muszę to zrobić.
Pozostali zrozumieli i chłopak naprzeciwko Teodora zaczął dawać swoje pomysły. Kilku innych uczniów też przedstawiło swoje myśli, ale przerwał im krzyk Neville’a Longbotton’a.
Śmierciożercy dostali się do Hogwartu.
Bitwa zaczęła się.
Teodor pobiegł korytarzem, mijając poległych towarzyszy i wrogów bez zastanowienia.
Pozostali zrozumieli i chłopak naprzeciwko Teodora zaczął dawać swoje pomysły. Kilku innych uczniów też przedstawiło swoje myśli, ale przerwał im krzyk Neville’a Longbotton’a.
Śmierciożercy dostali się do Hogwartu.
Bitwa zaczęła się.
Teodor pobiegł korytarzem, mijając poległych towarzyszy i wrogów bez zastanowienia.
Znajdź go. Znajdź go, znajdź go ,znajdźgoznajdźgoznajdźgo. Musiał to zrobić. On
planował to zrobić od tak, dawna, że
tylko Merlin Wie, ile to trwało. Wie, że będzie ciężko mu to zrobić, ale ... musi pomścić matkę.
Pomścić jego utracone dzieciństwo.
Niski śmiech zaatakował jego uszy, gdy odwrócił się zza rogu. Zatrzymał się, wiedząc, że ten rodzaj śmiechu nie wróży nic dobrego. Spojrzał na opuszczony korytarz i zobaczył, kto tam stał: Antonin Dołohow, Śmierciożerca i przyjaciel jego ojca, wskazujący różdżką na profesora Lupina, który był oparty o parapet i trzymając go za nadgarstek, wyrzucił jego różdżkę kilka metrów dalej.
Niski śmiech zaatakował jego uszy, gdy odwrócił się zza rogu. Zatrzymał się, wiedząc, że ten rodzaj śmiechu nie wróży nic dobrego. Spojrzał na opuszczony korytarz i zobaczył, kto tam stał: Antonin Dołohow, Śmierciożerca i przyjaciel jego ojca, wskazujący różdżką na profesora Lupina, który był oparty o parapet i trzymając go za nadgarstek, wyrzucił jego różdżkę kilka metrów dalej.
- Cóż, jeśli nie mogę znaleźć ojca, mogę również zająć się jego
przyjacielem - Teo pomyślał ponuro.
Uniósł różdżkę-11 ½ cala, jarzębina, włos Testrala, pomyślał z roztargnieniem i wycelował w Dołohowa.
Uniósł różdżkę-11 ½ cala, jarzębina, włos Testrala, pomyślał z roztargnieniem i wycelował w Dołohowa.
- Drętwota! – zawołał
chłopak.
Wiązka światł poleciała w stronę Śmierciożercy i
Teodor uśmiechnął się złośliwie widząc szok na twarzy, kiedy odwrócił się, by zobaczyć,
kto rzucił zaklęcie. Sekundę później padł na ziemię ugodzony zaklęciem.
Kiedy upadł Teo rzucił się w stronę Remusa i zapytał:
- Czy wszystko w porządku? – głupie pytanie – gdzie
pana boli?
Lupin podniósł prawą rękę i Teodor zobaczył,
że kości w nadgarstku były nieznacznie skręcone. Podniósł swoją różdżkę ponownie,
wskazując na nią i mrucząc:
- Episkey.
Lupin skrzywił się lekko, gdy kość wróciła na miejsce i Teo po cichu podziwiał go za nieokazywanie bólu, ponieważ większość ludzi by co najmniej krzyknęło.
- Teraz powinno być w porządku. Czas skopać tyłki Śmierciożercom - uśmiechnął się chłopak.
Lupin skinął głową, słabo się uśmiechając.
Lupin skrzywił się lekko, gdy kość wróciła na miejsce i Teo po cichu podziwiał go za nieokazywanie bólu, ponieważ większość ludzi by co najmniej krzyknęło.
- Teraz powinno być w porządku. Czas skopać tyłki Śmierciożercom - uśmiechnął się chłopak.
Lupin skinął głową, słabo się uśmiechając.
- Dziękuję - zamilkł, patrząc na Teodora zamyślony - Pamiętam
cię, wiesz, z trzeciego roku. Twoim boginem była ciemność
Na początku myślałem, że po prostu boisz się ciemności, ale
teraz rozumiem, to był symbol... Wizja świata,
jeśli Voldemort wygra, czyż nie?
Teo spojrzał na niego i skinął głową, zaskoczony jego spostrzegawczością.
Teo spojrzał na niego i skinął głową, zaskoczony jego spostrzegawczością.
Gdy Lupin wstał, był tylko nieznacznie wyższy od Teodor’a. Notta życzył mu
powodzenia w walce jeszcze raz i odwrócił się. Odszedł kilka kroków, ale zatrzymał go głos profesora:
- Mój syn też ma na imię Teodor.
Teo odwrócił się, wpatrując się w bursztynowe oczy.
- Mój syn też ma na imię Teodor.
Teo odwrócił się, wpatrując się w bursztynowe oczy.
- Naprawdę? - zapytał lekko.
Remus skinął głową.
Remus skinął głową.
- My-jego
matka i ja- skracamy to imię na Teddy, ale tak.
Teodor skinął głową, potwierdzając informacje oraz fakt, że był dziwnie dotknięty tą wiadomością. Kontynuował poszukiwania swojego ojca.
Teodor skinął głową, potwierdzając informacje oraz fakt, że był dziwnie dotknięty tą wiadomością. Kontynuował poszukiwania swojego ojca.
***
Blaise Zabini szedł korytarzem, oszałamiający tak wielu Śmierciożerców,
jak tylko mógł.
Jego rodzina była neutralna dla lat, ale gdy był młody, jego matka posadziła do i powiedziała mu, że jeśli kiedykolwiek dojdzie do punktu, w którym będzie musiał wybrać stronę, niech wybierze Światło. Po rozmowie z Teo w piątym roku, wiedział, że tak zrobi.
Odwrócił się za róg i zatrzymał się przez to, co zobaczył.
Weasleyowie i niektórzy z ich przyjaciół walczyli fantastycznie, ale nieco za jednym z bliźniaków – nie mógł określić, którym - był Śmierciożerca, uśmiechający się jak nawiedzony i wskazujący różdżką na rudą głowę .
Blaise wyciągną swój czarodziejski patyk, wskazując na Śmierciożercę.
Jego rodzina była neutralna dla lat, ale gdy był młody, jego matka posadziła do i powiedziała mu, że jeśli kiedykolwiek dojdzie do punktu, w którym będzie musiał wybrać stronę, niech wybierze Światło. Po rozmowie z Teo w piątym roku, wiedział, że tak zrobi.
Odwrócił się za róg i zatrzymał się przez to, co zobaczył.
Weasleyowie i niektórzy z ich przyjaciół walczyli fantastycznie, ale nieco za jednym z bliźniaków – nie mógł określić, którym - był Śmierciożerca, uśmiechający się jak nawiedzony i wskazujący różdżką na rudą głowę .
Blaise wyciągną swój czarodziejski patyk, wskazując na Śmierciożercę.
- Confr…- czarno
odziany człowiek zaczął, a niektórzy z Weasleyów spojrzeli na niego, ale nie mieli wystarczająco dużo czasu, by zareagować.
- Expulso! – krzyknął Blaise.
Wiązka fioletowego światła trafiła Śmierciożercę, zanim zdążył dokończyć zaklęcie i został wrzucony do tyłu, uderzając głową w ścianę, osuwając się nieprzytomny.
Weasleyowie, Harry Potter i Hermiona Granger, z którzy właśnie pokonali swoich wrogów, zwrócił się do niego, chcąc wiedzieć, kto uratował Freda (nie, Blaise wiedział, kto to był) i byli nieco zaskoczeni, widząc ciemnoskórego chłopca odzianego w szaty Slytherinu i wskazującego różdżką na nieprzytomnego Śmierciożercę.
Fred podszedł do nieco szybko, pragnąc podziękować temu, który uratował mu życie i zawołał:
- Expulso! – krzyknął Blaise.
Wiązka fioletowego światła trafiła Śmierciożercę, zanim zdążył dokończyć zaklęcie i został wrzucony do tyłu, uderzając głową w ścianę, osuwając się nieprzytomny.
Weasleyowie, Harry Potter i Hermiona Granger, z którzy właśnie pokonali swoich wrogów, zwrócił się do niego, chcąc wiedzieć, kto uratował Freda (nie, Blaise wiedział, kto to był) i byli nieco zaskoczeni, widząc ciemnoskórego chłopca odzianego w szaty Slytherinu i wskazującego różdżką na nieprzytomnego Śmierciożercę.
Fred podszedł do nieco szybko, pragnąc podziękować temu, który uratował mu życie i zawołał:
- Dzięki za to! Byłbym
właśnie nieco martwy, gdyby nie ty!
Zabini opuścił różdżkę i odpowiedział:
Zabini opuścił różdżkę i odpowiedział:
- Nie ma problemu, ekhem,
bliźniaku Weasley ...
- Jestem Forge, miło cię poznać! - zaśmiał się Rudowłosy.
Blaise uśmiechnął się.
- Jestem Forge, miło cię poznać! - zaśmiał się Rudowłosy.
Blaise uśmiechnął się.
- Malfoy da mi popalić za zadawanie się ze
zdrajcami krwi!
***
C.D.N.
Piękny portret!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym opowiadaniem, z chęcią przeczytam jego drugą część :)
Zapraszam do mnie na trzeci rozdział historii ;) http://www.dramione-w-poszukiwaniu-milosci.blogspot.com/
Dziękuje :)
UsuńNa pewno do Ciebie wpadnę ;]
Boże, TY to narysowałaś?!
OdpowiedzUsuńJako, ze Bellatrix to moja ulubiona aktorka w HP wraz z Voldziem i Snape'm
Ustawiłam sobie ja na tapetę :D
Uwielbiam dobrze opisane bitwy, twoja jest wręcz genialna :D
Następny powód, by jednak nie zawieszać tego cudeńka :D
c u d o w n a. Chociaż to chyba za mało. Naprawdę rewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej lubię Teo :D
Lecę czytać drugą część ;)
Ooo i zapraszam do siebie na 8 rozdział, chyba kiedyś czytałaś bo widziałam komentarz ;)
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Bardzo mi się podoba styl w jakim została napisana ta miniaturka. Była, a właściwe jest fenomenalna :)
OdpowiedzUsuń